Update cookies preferences

Nikozja poza murami Starego Miasta


Nikozja - ostatnia podzielona stolica na świecie, Zielona Linia z drutami kolczastymi, przejścia graniczne, weneckie mury starego miasta, wąskie uliczki, tradycyjne i stare domy, zabytki, stare kościoły, muzea... wszystko w obrębie Starego Miasta. Ale czy to wszystko, co jest warte zobaczenia w Nikozji (południowej)? Czy nie ma nic więcej?

Wybierz się z nami na spacer poza mury Starego Miasta i przekonaj się sam...

Widok na Nikozję z Obserwatorium i Muzeum w Wieży Shacolas




Po moim pierwszym zderzeniu, z surrealistyczną rzeczywistością w Nikozji, ogromem emocji i niemiłym wypadkiem, który nam się przydarzył, przez wiele lat unikałam tego miasta jak ognia. Aż do czasu kiedy byłam zmuszona na jej odwiedzenie w celu odebrania nowego paszportu. Z tamtego dnia mamy nawet całkiem miłe wspomnienia, ale wciąż jakoś nie ciągnęło nas, aby odwiedzać to miasto.

Dzięki naszemu nowemu hobby (geocachingowi) pojawił się pomysł, aby pojechać właśnie do Nikozji i poszukać kilku skrytek. Najbardziej przyciągały nas 2 skrytki-mysterki, czyli geocache zagadki, których końcowe współrzędne nie są wprost podane i trzeba rozwiązać jakieś zadanie, ułożyć puzzle czy rozszyfrować ukrytą treść. Niestety w Limassol takich skrytek nie było i nie mieliśmy jeszcze okazji takiej się podjąć. Siedziałam zawzięcie przed komputerem i rozwiązywałam zagadki, aby uzyskać te współrzędne, pod którymi są one ukryte. Po sprawdzeniu, poprawności uzyskanych współrzędnych, w geocecheckerze, byłam z siebie bardzo dumna. Teraz nie pozostało nam nic innego jak odwiedzić Nikozję i wybrać się na poszukiwania.

Wcześniej byliśmy już w obrębie murów Starego Miasta, więc tym razem zdecydowałam się na spacer poza nim. Skierowaliśmy się więc w kierunku południowym i południowo-zachodnim. Zaplanowana trasa wyglądała obiecująco, ponieważ już na mapie można było zobaczyć, że skrytki rozmieszczone są wzdłuż zazielenionych terenów.

Miałam troszeczkę trudności w podjęciu decyzji jak ten dzisiejszy post napisać, ponieważ w te same okolice wracaliśmy dwa razy i nie za ciekawie wydało mi się pisać osobno, dwa razy na temat tej samej okolicy. Pomiędzy tymi dwiema wyprawami minął prawie rok i w międzyczasie zostały tam dodane nowe skrytki. Na naszej mapce geocachingowej widniało również kilka niebieskich skrzywionych buziek - tzn. że nie udało nam się pewnych leszy odnaleźć (DNF). Bardzo kusiło, aby wrócić i spróbować ponownie.

W związku z tym dzisiejszy post nie będzie dokładnie odwzorowywać ścieżki, którą podążaliśmy w danych dniach. Połączyłam miejsca z obu wypraw (pierwsza i trzecia wyprawa geocachingowa w Nikozji) w jeden post.

Podczas pierwszej z 9 skrzynek, które próbowaliśmy odnaleźć, udało nam się tylko 5. Nie zawsze to zadanie okazuje się łatwe, a zdarza się też, że w międzyczasie niektóre skrzynki znikają za sprawą mugoli (osób, które się geocachingiem nie zajmują i z jakiegoś powodu psują zabawę innym niszcząc skrytki).
Tego dnia mieliśmy pochmurną pogodę. Mimo że to już była połowa maja było chłodno i nawet trochę pokropiło. To był naprawdę bardzo dziwny rok (2017). Pomimo braku pięknej pogody mieliśmy bardzo miły dzień i humory nam dopisywały.

Po raz kolejny przyjechaliśmy na geocaching autobusem - tym razem Intercity. Dojechaliśmy do końcowego przystanku przy Solomos Square w Nikozji i rozpoczęliśmy nasz spacer od Parku Miejskiego znajdującego się dość niedaleko.



Park Miejski w Nikozji (Municipal Garden of Nicosia)

Jest położony blisko murów Starego Miasta (dzielnica Agios Andreas), na tyłach budynku Parlamentu i Teatru Miejskiego. Zajmuje teren w kształcie trójkąta, który został wykupiony decyzją Rady Miejskiej w 1901 roku. Stworzono tu pierwszy Miejski Ogród, który na cześć królowej Wiktorii został nazwany Ogrodem Wiktorii. Przez wiele lat był odwiedzany przez rodziny brytyjskich okupantów. Przez 65 lat nie był używany przez rodzimych mieszkańców i w 1968-69 został on przebudowany i ponownie zaczął przyciągać do siebie. Podobno obecnie z parku najczęściej korzystają obcokrajowcy.

Palmy, aloes, kaktus... czego chcieć więcej?!


Za każdym razem zachwyca on nas soczystą zielenią - nawet w środku lata! Jest świetnym miejscem, aby schować się przed żarem słońca i usiąść na chwile relaksu, na którymś z trawników czy specjalnych zacienionych siedziskach.
Znajdziesz tutaj dużą fontannę, oczka z liliami wodnymi, złotymi rybkami i kaczkami czy plac zabaw dla dzieci. Po obu stronach alejki równiutko, w rzędach rosną bardzo wysokie palmy, a w głębi wiele różnych odmian aloesu, kaktusów i innych krzewów. Zobaczysz w nim również różową bugenwillę i wiele różnych kwiatów. Z oddala uwagę przyciąga domek dla ptaszków, których śpiew słychać w całym parku.

Domek dla ptaszków wśród palm i aloesów


Po raz pierwszy ten park odwiedziliśmy kilka lat wcześniej właśnie latem i z tego okresu są te zdjęcia. Byliśmy wtedy oczarowani tą alejką palm i pnączami owijającymi się wokół nich.

Alejka z palm porośniętych bluszczem



Rzeka Pedieos

Niedaleko możemy odnaleźć kolejny zielony teren ciągnący się już od murów Starego Miasta i wiodący wzdłuż rzeki Pedieos. Jest to chyba najdłuższy zielony obszar w Nikozji (18km).

Rzeka Pedieos jest najdłuższą rzeką na Cyprze (98km). Jej źródła są w górach Machairas, w pobliżu klasztoru o tej samej nazwie, biegnie w kierunku północno-wschodnim poprzez dolinę Masaoria i dalej przepływa przez Nikozję, aby skończyć swój bieg w zatoce Ammochostos (Famagusta) w pobliżu starożytnej Salaminy.
Nazwa rzeki pochodzi z czasów Hellenistycznych i z początku była ona nazywana "Idei-Eos" co w starożytnym greckim oznacza "ten, który widzi wschód". 
Oryginalnie biegła wzdłuż dzisiejszej Zielonej Linii, oddzielającej północną i południową Nikozję a w czasach starożytnych rzeka ta była wykorzystywana do wypełnienia rowu znajdującego się na zewnątrz średniowiecznych murów Starego Miasta.



Park Prodromu

W pobliżu Ogrodów Miejskich zaczyna się Park Prodromu, którego nazwa bierze się od równoległej dla niego ulicy Prodromou. Jest to park pełen eukaliptusów, w których cieniu można miło pospacerować. 
Od początku wygląda to, jak byśmy wchodzili do lasu pełnego eukaliptusów. Dalej widzimy kolejne, różne drzewa i krzewy licznie i gęsto rosnące. Dzięki rozłożystym koronom drzew i krzewów w parku jest bardzo dużo cienia. Świetnie się on nadaje do odwiedzin i uprawiania tutaj sportów
zarówno zimą, jak i upalnym latem. Z powodu dużego zacienienia, miejscami wygląda tu nawet dość ciemno. Wzdłuż ścieżek ustawione są lampy uliczne, więc bez problemu można spacerować również po zmierzchu.

Eukaliptusowa ścieżka


Park jest dostępny zarówno dla pieszych, jak i rowerzystów. Ścieżka rowerowa zaczyna się przy Parku Miejskim (wcześniej wspomniane Ogrody) i można nią dojechać aż do samego parku Grammiko (Praku Prezydenckiego).

Znajdziesz tu też kawiarnie, gdzie można przysiąść i napić się dobrej kawy albo coś przekąsić. 

Ściana kawiarenki w parku


Najbardziej urokliwym miejscem w tym parku był dla nas fragment, w którym przy kamiennym murze rosło drzewko bugenwilla. Pięknie kwitnące różowe kwiaty stanowią wspaniałe tło do fotografii portretowej.

Piękne miejsce na zdjęcia...

Tunel z bugenwilli


Sporą część szlaku pokonuje się, spacerując po drewnianych platformach wzniesionych nad terenami, które zimą dzięki sporym opadom deszczu przemieniają się z powrotem w rzekę.

Drewniana platforma w parku wzdłuż rzeki Pedieos


W tym parku mieliśmy do wykonania kilka zadań w celu obliczenia współrzędnych i dzięki nim zauważyliśmy pewne elementy konstrukcji tutejszych mostów, na które w przeciwnym razie w ogóle byśmy nie spojrzeli.

Zwróciliśmy uwagę również na budynek znajdujący się w pobliżu parku (przy ulicy Lordou Vyronos), który wyglądał jak pewnego rodzaju wieżyczka i miał drzwi z każdej strony.

Wieża wodna w pobliżu parku 


Jedne z drzwi wieżyczki


W opisie kesza było zapisane, że jest ona wieżą wodną (water stand tower) i pozostały tylko 2 takie w Nikozji. Druga znajduje się przy Solomos Square, czyli zaraz obok dworca autobusowego. Były one wybudowane w latach 1927 i 1937. 



Wzgórze Agios Georgious

Zabiorę Cię teraz w inne bardzo ciekawe miejsce, z wyjątkowym stanowiskiem archeologicznym. Znajduje się ono prawie równolegle do tej wieżyczki.
Cofając się trochę, w kierunku miasta skręcamy w prawo, zaraz za Cypryjskim Centrum Kultury (Cyprus Cultural Centre) i podążamy wzdłuż Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (Ministry of the Interior) po naszej lewej stronie i dochodzimy do ulicy Dimostheni Severi. Na wprost widzimy wzgórze ogrodzone płotem - jest to właśnie wzgórze Świętego Jerzego (St Georgiou hill, bardziej znane jako wzgórze Pasydy). Wchodzimy w uliczkę Andrea Dimitrou, z lewej strony tego płotu i idziemy aż do miejsca, gdzie po schodach możemy wejść na górę. 

Przychodząc dołem uliczką, można w ogóle nie zorientować się, że za płotem, na wzgórzu może być cokolwiek interesującego. Wydaje mi się nawet, że już wcześniej przechodziliśmy obok i właśnie się nie zorientowaliśmy. Po wejściu na wzgórze widzimy ogrodzone stanowisko archeologiczne z przedsionkiem prowadzącym do małego kościółka czy kaplicy. Wejście tutaj nie jest płatne. Wszystko jest ogrodzone płotem, więc możemy tylko przyglądać się z oddali tym ruinom.

Pozostałości po królestwie Ledroi


Ruiny znajdujące się na tym wzgórzu są jednymi z najważniejszych dla historii całego Cypru, ponieważ odnaleziono tutaj zaginione państwo-miasto Ledroi (Ledera). Odkrycia na tych wykopaliskach sięgają aż do okresu trzeciego tysiąclecia przed naszą erą - czasy hellenistyczne.
Przez wiele lat nie było wiadomo, gdzie tak naprawdę to starożytne królestwo Ledera się znajdowało. W latach 90tych wybrano wzgórze Pasydy jako miejsce na wybudowanie nowego budynku parlamentu w Nikozji i podczas prac budowlanych przypadkiem natknęli się na jej ruiny. Odkrycie to ujawniło historię osady, rzucając światło na ogólną historię wyspy.
Odnaleziono tutaj ceramikę, terakotę, wapienne figurki, monety, narzędzia, oraz nasiona i wiele innych przedmiotów, które opowiadają historię osadnictwa. Wszystko to zostało umieszczone w muzeum.

Lewa strona wykopaliska archeologicznego przy kościółku


Obszar archeologiczny badany na wzgórzu Świętego Jerzego to 650m2, ale cała powierzchnia Ladroi była 49500m2. Największa część tych znalezisk znajduje się właśnie na obszarze PA.SY.D.Y. Teren ten był zamieszkiwany aż do okresu średniowiecza. W XVIw miasto zostało przeniesione w miejsce obecnych murów Starego Miasta.

Plan budowy nowego budynku Parlamentu był wstrzymany i nawet próbowano wymyślić inne miejsce pod ten budynek, ale koniec końców będzie on jednak tutaj. Zmieniono plany architektoniczne i dostosowano je tak, aby nie zniszczyć tych ruin, a nawet dodatkowo je wyeksponować. - nad stanowiskiem archeologicznym ma się znajdować ratusz z chodnikami. Przewiduje się, że w 2023 roku ma zostać zakończona ta budowa. 


Wchodząc tutaj na wzgórze, z lewej strony widzimy coś, co wygląda jakby wielka wanna z dwoma słupami na środku. Zastanawia mnie, co to może być?!

Na lewo po wejściu na wzgórze


Na ławeczce, przy kościółku, zrobiliśmy sobie krótki odpoczynek i zorientowaliśmy się, że nie jesteśmy sami. Obserwował nas kotek, którego spokój zakłóciliśmy i wybudził się ze swojego snu.

Wybudzony ze snu kotek


We wnętrzu kościółka, jak w każdym takim miejscu na Cyprze, znajduje się pełno różnego rodzaju ikon i obrazów.

Wnętrze kościółka na wzgórzy Świętego Jerzego


Po odnalezieniu skrzynki, ukrytej na tym wzgórzu, wracaliśmy do parku urzekającą uliczką (Michael Karaoli str.) wzdłuż kamiennego budynku z błękitnymi okiennicami - to właśnie budynek, w którym znajduje się Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.

Uliczka Michael Karaoli


Z powrotem w parku

Spacerując po parku, zostaliśmy zaczepieni przez tajnego policjanta, który zaoferował nam swoją pomoc. Widział, że dużo przyglądamy się w smartfonie i prawdopodobnie myślał, że się zgubiliśmy i szukamy jakiegoś miejsca na mapie.


W pobliżu wcześniej wspomnianej wieżyczki była ukryta jeszcze jedna skrytka, której nie udało nam się odszukać i raczej tylko straciliśmy tam sporo czasu - nie chcieliśmy się tak łatwo poddać. Nie udało nam się jej odnaleźć ani za pierwszym razem, ani za drugim, ani nawet za trzecim... Była to nasza największa zmora... Niestety skrzynka ta już nie istnieje, więc nie będziemy już mieli tej szansy. Jak się okazało, była ona schowana w ogonie sztucznej jaszczurki czy węża, wystającej z trzonu, spomiędzy przyciętych liści palmy.



Kościół 13 mnichów z klasztoru Kantar

Następna ze skrzynek doprowadziła nas w okolicę ładnego kościółka. Ta część parku wyglądała na jeszcze bardziej zadbaną a rośliny regularniej strzyżone. Poprzednia część parku była taka bardziej dzika, gdzie drzewa i krzewy rosną sobie naturalnie i nie widać zbyt dużej ingerencji człowieka.

Ładnie zadbany park w okolicach kościoła 13 mnichów z klasztoru Kantar


Z oddali dostrzegliśmy bizantyjski kościół 13 mnichów z klasztoru Kantar (Church of 13 Monks of the Kantar Monastery).

Kościół 13 mnichów z klasztoru Kantar

Bizantyjski kościół od strony głównego wejścia



Miałam ochotę zajrzeć do środka, jednak trwały przygotowania do ślubu i próby nagłośnienia więc stwierdziliśmy, że nie będziemy przeszkadzać. Ze źródeł wiemy, że cechuje go prostota, kaplica nie jest hagiografowana i ikonostas jest wykonany z marmuru. 13 męczenników, ku których czci pamięci ten kościół jest nazwany, odmówili wyrzeczenia się prawosławia i dlatego byli torturowani przez przedstawicieli Kościoła katolickiego. 

Warto wybrać się na spacer po okolicy tego parku . Znajduje się tu uliczka Agioi Omologites, która jest pełna starych, tradycyjnych domów, odnawianych lub przekształconych do innych celów.

Dzielnicą (i parafia) Nikozji - Ayioi Omoloyites jest położoną na południowym zachodzie Nikozji (na południe od Starego Miasta). Przed rokiem 1944 była to wioska pod Nikozją. Jej nazwa oznacza Świętych Spowiedników


Zrobiliśmy sobie krótki odpoczynek na jednej z ławek w pobliżu kościółka i poszliśmy zobaczyć trochę więcej pobliskiego parku Grammiko.



Grammiko Park

W samym centrum, dużego, bardzo zadbanego parku - Park Liniowy (ang. Linear Park, z greckiego Grammiko Parko, Γραμμικό Πάρκο Πεδιαίου); znajduje się Pałac Prezydencki. Z tego powodu park ten nazywany jest również Parkiem Prezydenckim. Wokół jest wiele ścieżek pieszych i ścieżka rowerowa, która zaczyna się na południe od Pałacu. Tutaj też zaczyna się przedmieście Strovolos.

Wspomniana ścieżka rowerowa przebiega wzdłuż rzeki Pedieos i ciągnie się aż do początku Lakatemii. Ma długość 4 km. W 2002 roku posadzono tu około 14 tysięcy drzew i krzewów. Zainstalowano krany z wodą pitną i pociągnięto automatyczne nawadnianie. Później w 2007 roku zakończono budowę dwóch kładek łączących stare Strovolos i obszar Archangelos ze ścieżką dla pieszych i rowerzystów. 

Szlak wzdłuż rzeki Strovolos (Strovolos River trail) jest wspólną ścieżką dla rowerzystów i pieszych. Ma 15 km i prowadzi wzdłuż rzeki Pedieos. Zaczyna się on przy angielskiej szkole (The English School, Nicosia) za ulicą Archiepiskopou Kyprianou i wiedzie poprzez Stavrolos i Lakatemie. Obecnie prowadzone są tam działania, aby ten szlak przedłużyć i połączyć z miastem Nikozja. 


Po krótkim spacerze po parku ponownie ruszyliśmy w drogę w kierunku następnej skrzynki. Na naszej pierwszej wyprawie ruszyliśmy w kierunku Uniwersytetu w Nikozji, przechodząc w pobliżu Departamentu badań geologicznych (Geological Survey Department) i Kykkos Metochi - przepięknego dużego parku z klasztorem (kiedyś go odwiedzimy). Poszliśmy w kierunku przedmieścia Agios Dometios.
Na kolejnym geocachingu w Nikozji nie szliśmy od razu z parku Grammiko na zachód, tylko cofnęliśmy się nim trochę i przeszliśmy miastem na północ w kierunku przedmieścia Agiou Dometiou. Jeżeli chcesz to zobaczyć bardziej obrazowo - na końcu załączyłam mapkę. 



Przedmieście Agiou Dometiou (Ayios Dhometios)

Znajduje się 4km na zachód od Nikozji i tutaj jest najważniejsze przejście graniczne na północną stronę.
Do niedawna była to mała wioska, z czasów Franków, z dwoma kościołami - główny to Agiou Georgiou i Agioy Dometiou. Od 1986 roku jest gminą i jej największa część (aż 4/5) znajduje się pod okupacją. Jej nazwa pochodzi od Świętego Dometiosa z Persji (IV wiek n.e). Mieszkał on w jaskini w Mezopotamii i nawracał ludzi na chrześcijaństwo. W 362 roku n.e. Dometios został ukamienowany z polecenia Cesarza rzymskiego Ioulianosa, który oskarżył go o oszustwo. 



W dniu naszego spaceru mieliśmy przepiękną pogodę. Był to pierwszy dzień wiosny (2018), jednak pogoda przypomniała nam bardziej taką ze środka lata w naszych rodzinnych stronach. Słoneczko świeciło i przypiekło nam skórę... Swoją drogą to był ciekawy kontrast do pierwszej wyprawy, z połowy maja, gdzie nawet trochę popadało i chodziliśmy w długim rękawku.



Święta Świątynia Timiosa Prodromos (Holy Temple of Timios Prodromos)

W drodze do Agiou Dometiou przechodziliśmy koło ciekawego kościółka, który zatrzymał moją uwagę i szybko go sfotografowałam.

Wieża Świątyni Timiosa Prodromos



Dalej zachwyciła mnie rabata kwiatowa pełna bratków z drzewkiem pomarańczowym.

Bratki na rabacie

Kwitnące drzewko pomarańczy 



Całkiem przyjemnie spacerowało się tymi ulicami miasta... 



Kościoł Świętej Katarzyny

W końcu doszliśmy do kościoła Świętej Katarzyny, przy którym odszukaliśmy kolejną naszą skrytkę. Kesz, który został schowany przy tym kościele, sprawił nam nie lada problem w odnalezieniu, ale udało się 😊

Kościoł Świętej Katarzyny


Kościół Świętej Katarzyny jest kosciołem klasztornym ku pamięci Świętej Katarzyny (Agia Aikaterini), z półwyspu Synaj w Egipcie. Znajduje się w nim część relikwii tej męczennicy. Został on wybudowany w 1983 w zamian za methoi znajdujące się obecnie pod okupacją turecką. 

W pobliżu była schowana jeszcze jedna skrytka, aby zwrócić naszą uwagę, iż znajdujemy się na pograniczu dwóch przedmieść - Ayios Dhometios i Engomi.



Mural

Dzięki geocachingowi trafiliśmy też przed przepiękny mural za ławeczką w kształcie amfiteatralnego łuku. Znajduje się on niedaleko kościoła Ayios Georgios. Szliśmy tutaj bardzo ciekawą okolicą z wąskimi uliczkami i niskimi budynkami.

Mural w Agios Dometios

Selfik musi być ;) 

Fragment murala z kotkiem


Kościół na skałce Ayios Dometios

W 17 wieku na południu gminy Ayios Dometios wybudowany został kościół Ayios Dometios poświęcony świętemu o tym samym imieniu. Ten bizantyjski kościół wybudowany został na małym wzgórzu z otwartymi jaskiniami. Jest on jedną z głównych atrakcji tej wioski.

Kościół Ayios Dometios w promieniach powoli już zachodzącego słońca


Dotarliśmy tutaj już podczas naszego pierwszego spaceru w tej okolicy. Promienie zachodzącego słońca padające na ten kościół sprawiły niesamowite wrażenie... Wyglądało tu po prostu z jak jakiejś bajki czy wyrwane z innej rzeczywistości i wstawione w środek miasta. Byłam całkowicie urzeczona!

Główne wejście z gotyckim łukiem

 
Do jego wnętrza prowadzą drzwi z zachodu i z północy. Główne drzwi (z zachodniej strony) zakończone są gotyckim łukiem. Jest to kościół jednonawowy, z półkulą, podłogą z marmuru i drewnianym ikonostasem. Wnętrze kościoła zdobi zniszczony fresk Św. Sawasa, Św. Dometiosa i Św. Ambrosiosa, tron oraz ambona.

Jak zawsze pięknie...

 
Niestety za pierwszym razem nie udało nam się odnaleźć skrytki, ponieważ jak się okazało, chwilowo jej nie było. Podczas naszej kolejnej wizyty w Nikozji wróciliśmy w to samo miejsce i tym razem kesz był i mogliśmy się wpisać.



Mysterka

Po odnalezieniu tego kesza ruszyliśmy w kierunku skrytki - zagadki, której nie udało nam się znaleźć za pierwszym razem. Przez te wszystkie miesiące spędzała ona nam sen z powiek 😉 - jak to jest możliwe, że tyle się naszukaliśmy i nic... A niektórzy logują odnalezienie i do tego jeszcze piszą, że było to łatwe... Zaopatrzyliśmy się w coś na późne, drugie śniadanie i przyszliśmy na odpowiednie miejsce. Rozpoczęliśmy poszukiwania... i znowu nic... Żeby w jednym miejscu spędzić tyle czasu... Staraliśmy się wyglądać jak najmniej podejrzanie, ale nie wiem na ile to jest możliwe, zaglądając pod, nad, w... wszędzie! Wykonaliśmy różne znane triki z wiązaniem buta, przeciąganiem się, siadaniem na krawężniku, opuszczeniem czegoś... dalej nic. W końcu sobie odpuściliśmy - czas na coś do zjedzenia. Po jakimś czasie dłoń sama poszła w kierunku tego diabelskiego kesza 😋 Aż ciężko uwierzyć, że jest tak łatwo schowany i było tak ciężko go znaleźć...


Do następnego kesza nie było daleko. Schowany był na granicy przedmieścia Agios Domethios i Egkomi (Engomi) i od tej pory nasz spacer odbywał się już wzdłuż granicy tych dwóch przedmieść.




Engomi

Jest to przedmieście i od 1986 roku gmina Nikozji. Jej nazwa pochodzi od słów: nowe miasto - Nongomi i wreszcie od Engomi. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest to głównie osiedle mieszkaniowe z wieloma blokami (budynkami mieszkalnymi) i dużymi willami. Ze względu na znajdujące się w pobliżu Uniwersytety zamieszkiwane jest przez dużą populację studentów (głównie zagranicznych).
Osada Engomi została założona po zburzeniu starych murów obronnych (po 1567 roku). Na skutek zawężenia obrębów miasta część ludności została bezdomna i przenieśli się na południowy-zachód od Nikozji. Żyzne tereny sprzyjały rozwojowi rolnictwa i hodowli zwierząt. Do początku 20 wieku ludność na tych terenach zajmowała się głównie uprawą ziemi i po II wojnie światowej, kiedy to zaczęto powszechnie korzystać z rowerów, wielu jej mieszkańców zaczęło pracować w Nikozji. Engomi rozwijało się bardzo szybko i stało się jedną z najnowocześniejszych i bardziej rozwiniętych gmin w Nikozji.
W czasach dominacji osmańskiej domy w Engomi były budowane z cegieł. Bardzo niewiele miało elewację wykonaną w całości z kamienia.

Te tereny nie miały (dla nas) w sobie jakiegoś piękna, co poskutkowało tym, że nie mam zdjęć z tej części spaceru. Szliśmy wzdłuż głównej drogi, która prowadzi do opuszczonego lotniska w Nikozji. W pobliżu ronda prowadzącego do strefy bufforowej odnaleźliśmy jeszcze jednego kesza, który był bardzo sprytnie schowany - pierwszy znaleziony przez nas tego typu. Nie będę tu umieszczać zdjęcia, bo nie chce komuś psuć zabawy, jeżeli będzie chciał poszukać keszy w Nikozji, a czyta tego bloga.


Oczywiście przechodziliśmy w pobliżu Uniwersytetu w Nikozji (The University of Nicosia). Dalej skierowaliśmy się na południe w kierunku Malla Engomi, aby dojść do kesza umieszczonego w pobliżu żółtej skrzynki pocztowej - one mają niesamowity klimat - takie połączenie starego z nowym 😊
To była nasza ostatnia skrzynka zaplanowana na ten dzień, ale ja jak zwykle chciałam "tylko jeszcze jedną...", "no przecież już jest tak niedaleko, a i tak jakąś drogą musimy wrócić". Już ledwo tutaj szliśmy , nieźle zmęczeni, (ale jeszcze wciąż idziemy 😉) To, czemu nie pójść dalej... Pogoda była przepiękna i takie mieliśmy uczucie, że "dzień jeszcze wciąż młody" więc szkoda by było już zakończyć naszą przygodę i wracać do domu. Następna skrzynka miała być w najbardziej obiecującym miejscu i o tym mówiła już sama nazwa (ale również zdjęcia dodane przez innych geocacherów). Już za pierwszym razem jak się przygotowywałam do geocachingu w Nikozji, zwróciłam uwagę na tego kesza i byłam go bardzo ciekawa. Jest on położony z dala od wszystkich pozostałych - aż 3km od naszej ostatniej i 6km od stacji autobusowej, więc jakoś wydawało się nie po drodze geocachując na pieszo. Przekonałam Henriego i poszliśmy... Trochę będziemy mieli do przejścia, aby wrócić do centrum 😂





Akwedukt Archangelos w Strovolos

Doszliśmy do małego parku (Park Patriarch Petros Z) na przedmieściach Archangelos, na granicy Lakatamii i Strovolos. Zanim zwróciliśmy uwagę na cokolwiek, co znajduje się wokół, już z daleka "rzucał się w oczy" piękny, kamienny akwedukt z 15,5 łukami.

Delikatne powiewy wiatru powodowały wrażenie, jakby zielone krzewy rosnące przed akweduktem zamieniły się w fale morskie...

Akwedukt Archangelos w parku Patriarch Petros Z


Obok parku znajduje się technikum - Technical and Professional School of Education and Training, Makarios III, Nicosia. Pora dnia sprzyjała tej archaicznej konstrukcji. Pięknie wszystko tu wyglądało w promieniach już prawie zachodzącego słońca (poprzednio o takiej porze byliśmy przy kościółku Agios Dometios).


Akwedukt w promieniach schodzącego słońca


Park ten został stworzony głównie dla ochrony zabytkowego kanału nawadniającego (akweduktu Archangelos) i potraktowania go jako starozytnego pomnika. Miał on ogromne znaczenie dla okolicy w przeszłości. Służył do nawadniania zorganizowanych plantacji palm, które po latach były wyrwane z korzeniami z ziemi, jako że uznano tę plantację za nieopłacalną, a na jej miejsce posadzono winorośla Sultana.



Ponownie w Parku Liniowym w Strovolos

Tego dnia nasza droga powrotna wiodła ponownie przez park wzdłuż rzeki Pedieos.


Bujnie rosnący Tatarak zwyczajny (Acorus calamus L.) i kwitnąca akacja


Byłam niesamowicie mile zaskoczona, kiedy dotarliśmy do miejsca, gdzie w tym parku mają stworzone a'la schronisko dla ulicznych kotów. Wzdłuż alejki dla pieszych stoją drewniane domki z zadaszeniem i wygodnymi miejscami do spania czy schronem przed deszczem.
Na domkach widać tabliczki z fundatorami. Myślę, że jest to bardzo dobry pomysł i godny naśladowania. A takie firmy, które wspierają te zwierzątka w potrzebie, na pewno zrobiły sobie w ten sposób dobrą reklamę. Fajnie by było, jakby takie coś też istniało w Limassol.


Schronisko dla kotów w parku



Obok tego "schroniska" dla kotów znajduje się ścieżka zdrowia, wyposażona w urządzenia do ćwiczeń na świeżym powietrzu i alejki do biegania.

Niebieskie kwiaty Plumbago Auriculata (blue plumbago, Cape plumbago czy Cape leadwort)


Powrót

Nie poszliśmy całym parkiem prosto do głównej stacji autobusowej - po drodze szybciutko chcieliśmy odnaleźć jeszcze dwa kesze w parkach i poczekać na autobus na innym przystanku na mieście.

W pierwszym parku - Park Agios Dimitrios - kesza szukaliśmy już o zmierzchu. Z parku zobaczyliśmy bardzo mało, bo szliśmy drogą prosto wskazaną przez GPS - będziemy musieli kiedyś tu wrócić, bo park zdaje się być bardzo przyjemny. Kesz szybko znaleziony i teraz lecimy do następnego parku...

Po drodze zobaczyliśmy jeszcze pięknie oświetlony kościół Świętego Dymitra (Church of Agios Dimitrios). Drzwi były otwarte i widać było poruszających się ludzi więc na szybko weszliśmy do środka. Jednak jak się zorientowałam, ile tam jest do zobaczenia, to postanowiliśmy wrócić tutaj innym razem.


Kościół Świętego Dymitra


Malowidło naścienne wewnątrz


Park AcropolisWkrótce dotarliśmy do Parku Akropolis. Tutaj musieliśmy trochę posiedzieć na ławeczce i poczekać, aby Pani z pieskiem sobie poszła, żebyśmy niepostrzeżenie mogli odnaleźć naszego kesza.


Nie zostało nam już po drodze żadnych więcej keszy, więc już tylko autobus nas interesował. Po sprawdzeniu godziny okazało się jednak, że nasz autobus właśnie odjechał a do następnego mamy sporo czasu i przystanek jest już bardzo blisko. Poszliśmy więc zjeść coś bardziej treściwego. Posiedzieliśmy, pojedliśmy, odpoczęliśmy i postanowiliśmy ruszyć na przystanek. Po dotarciu na ten, który miał być rzekomym przystankiem, zwątpiliśmy - słabo oświetlony, żadnej tabliczki i jeszcze był dosyć zniszczony... Czy aby to na pewno ten przystanek? Czy autobus w ogóle się tutaj zatrzymuje? Może lepiej podejść do następnego?! Niestety następny przeoczyliśmy i zdecydowaliśmy, że musimy dotrzeć do przystanku początkowego, że tak będzie najbezpieczniej... Henri mówił, że czasu nam spokojnie wystarczy (1h), więc szliśmy normalnym tempem, aż gdzieś w połowie drogi okazało się, że wcale jednak tak dużo czasu nam już nie zostało i że możemy nie zdążyć - a to był ostatni autobus tego dnia. Zaczęliśmy wiec bardzo szybko iść, jak w maratonie... W pewnym momencie nawet biegłam! Nie mam zielonego pojęcia, jak to zrobiłam... Dotarliśmy na przystanek 4min przed czasem odjazdu. Piszczele niesamowicie bolały, ledwo łapaliśmy oddech, ale było warto 😅 😂 😉 Tego dnia przeszliśmy ok 23km.

Kolejny zwariowany dzień za nami 😊 znowu będzie co wspominać.



Jeżeli byłeś/aś w Nikozji, byłaś już w którymś z tych parków?
Jakie masz wrażenia? Gdzie się Tobie najbardziej podoba? Albo co się podoba?
Co jeszcze polecasz zobaczyć?
Jeżeli nie byłeś tu jeszcze - czy zachęciłam Cię do odwiedzenia któregoś z tych miejsc?




Mapka

Tutaj jest mapka, która pokazuje mniej więcej naszą drogę (mniejsze obwód to pierwszy geocachingowy, większe nasz trzeci w Nikozji). Google nie pozwoliło mi na narysowanie dokładnie trasy (tak jak szliśmy - np w parku) więc trasa ta jest przybliżona, ale nie dokładna.





Zachowaj na później!




@2019 by Ewelina Kur (Vienewi). All rights reserved.

0 comments:

"Somewhere in Cyprus" na Instagramie